piątek, 14 listopada 2014

KAI & YUKI: NOTKA IV



 Oto kolejna notka mojego opowiadania. Trochę zajęło mi stworzenie jej, tym bardziej, że w ostatnim czasie miałam dość przykre doświadczenia... Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się spodoba. Rozdział V już się tworzy;) mam nadzieję, że wyrobię się z nim do końca roku ;)
Pozdrawiam ;) Miłego czytania.
PS. Z góry przepraszam za błędy.
P.S.2 Jak podoba się nowy wystrój bloga?(stwierdziłam, że lepiej się czyta jasne litery na ciemnym tle niż na odwrót)


Yuki od wczoraj nie zamieniła ze mną ani jednego słowa. Cały czas mnie unika i robi wszystko, byleby tylko nie zostać ze mną sam na sam. Zaczynam się zastanawiać czy moje wczorajsze wyznanie miało jakikolwiek sens.
- Hejka Kai.- Głos Uruhy wyrwał mnie z przemyśleń.- Jak tam minęła noc?
- W porządku- odparłem, odstawiając kubek po kawie do zlewu.- A Tobie?
- Jestem wyspany i pełen energii- odparł zadowolony.- I tak właśnie sobie pomyślałem… Może zrobimy sobie dzisiaj jakiś wypad na miasto? Bez dziewczyn?
- I jak niby masz zamiar to zrobić? Te dwie mają w głowach jakieś czujniki, skoro zawsze wiedzą, że coś się dzieje…- stwierdziłem, wiedząc doskonale jak zachowają się Minako z Noriko, otrzymując taką informację.
- Och, żaden problem. Yuki powiedziała, że nam pomoże.
- Yuki?- Zapytałem z zainteresowaniem.
- Tak. Zaproponowała dziewczynom to samo. Wiesz, takie babskie popołudnie. Nie wiem, czym je przekonała, ale poskutkowało. Wychodzą zaraz po śniadaniu.
- A my?- Zapytałem, udając zainteresowanie.
- Wyjdziemy zaraz za nimi, żeby nie wiedziały gdzie idziemy…. Ruki i Aoi też idą…
- Rozumiem.- Mruknąłem od niechcenia.- Idę wziąć prysznic i się przebrać.- Odparłem i nie czekając na odpowiedź, ruszyłem przed siebie. Zaraz za drzwiami wpadłem na Yuki.
- O!- Sapnęła zaskoczona, odskakując ode mnie jak oparzona.- Cześć.
- Cześć Yuki!- Odparłem szczęśliwy. Odezwała się do mnie.- Słyszałem, że wychodzicie z dziewczynami?...
- Tak.- Odparła krótko, a po chwili milczenia dodała- Uruha tak ładnie mnie prosił, to nie mogłam mu odmówić.
Ukłucie zazdrości przeszyło moje serce.
- Rozumiem.- Powiedziałem, zaciskając ze złości pięści. Chciałem by uśmiechnęła się do mnie, jak zawsze, gdy była czymś speszona lub przejęta. Chciałem by powiedziała coś, co rozwieje moje wątpliwości… Tymczasem ona nawet na mnie nie patrzyła.- Gdzie się wybieracie?- Zapytałem, chcąc podtrzymać rozmowę.
- Tu i tam. Wiesz, w jakieś babskie miejsca.- Unikała odpowiedzi.
- A konkretniej?- Uśmiechnąłem się do niej, ale ona wciąż uciekała wzrokiem.
- No wiesz… Zakupy, potem jakiś obiad… Może kino…- Mamrotała pod nosem. W tym momencie ze swoich pokoi wyszły Minako i Noriko. Wystrojone i wymalowane.
- Yuki, jesteś gotowa?- Zapytała pierwsza z nich, uśmiechając się do mnie na powitanie.
- Tak. Chodźmy.- Odpowiedziała szybko. Przyjrzałem się jej dokładniej. Miała na sobie zielone, obcisłe spodnie i białą, zwiewną bluzeczkę, która odkrywała prawe ramię. Rozpuszczone włosy opadały luźno na jej ramiona. Wyglądała bardzo dziewczęco i tak świeżo….
- Kurczę, nie mogę uwierzyć, że wpadłaś na tak świetny pomysł.- Pochwaliła ją Noriko, a ja w końcu oderwałem od niej wzrok. Niechętnie.- Już nie mogę się doczekać. Szczególnie wieczoru.
- Wieczoru?- Odparłem skołowany. Mają plany na calutki dzień?
- Tak. Mamy zamiar odwiedzić klub ze striptizem.- Odparła uradowana Minako.- Jeszcze nigdy nie byłam w takim miejscu. Jestem bardzo podekscytowana.
- Klub ze striptizem?...- Powtórzyłem oszołomiony, wpatrując się w Yuki, która szybko odwróciła wzrok, rumieniąc się soczyście.
Już miałem zamiar zaprotestować, gdy w drzwiach kuchni pojawił się Uruha.
- Wychodzicie?- Zapytał, przyglądając się dziewczynom.
- Tak.- Ochoczo odparła Yuki, wpatrując się w niego z nagłym przejęciem. Chyba jego pojawienie się wybawiło ją z niezręcznej sytuacji. Albo to nim była zainteresowana od samego początku, a ja źle wszystko zrozumiałem. Zdecydowanie wolałem pierwszą opcję.
- Bawcie się dobrze.- Powiedział Uruha, a dziewczyny ruszyły do wyjścia i nim zdążyłem zareagować, zniknęły za drzwiami.

                                                                        ***

To był najgorszy wypad na miasto, z jakim miałem do czynienia w ostatnim czasie. Nie mogłem skupić się na niczym, poza Yuki i świadomością, że wybiera się do klubu ze striptizem…
Pierwsze kilka godzin spędziliśmy na zakupach. Wszyscy staraliśmy się nie rzucać w oczy, tak by bez żadnych problemów móc spokojnie spędzić dzień. Wszyscy oprócz Uruhy, który jak oszalały biegał między wieszakami z ubraniami, wzbudzając nie małe zamieszanie wśród zwykłych klientów.
Kilka nastoletnich dziewczyn rozpoznało nas w jednej z małych knajpek, w której zdecydowaliśmy się zjeść coś na szybko. Nie obeszło się bez fotek, autografów obściskiwania. Gdzieś koło piętnastej Ruki zadecydował, w imieniu całej czwórki, pójść do kina. Przez kolejne dwie godziny byliśmy zmuszeni oglądać najnowszą część „Godzilli” . Film sam w sobie nie był zły. Może poza tym, że w ogóle nie mogłem się na nim skupić, myśląc o Yuki.
Postanowiłem zaryzykować i napisać do niej. Liczyłem na to, że mi odpisze…
Wysłałem krótką wiadomość do niej i poczekałem na odpowiedź:
„Siemka Yuki! Jak tam Wasz babski dzień? Nas Ruki zagonił do kina na Godzillę…  Jeśli dalej macie zamiar iść na jakiś film, to tego raczej nie polecam…”

Na odpowiedź nie musiałem długo czekać.
„Dzięki za informację. My zrezygnowałyśmy z seansu i zamiast tego jesteśmy na torze wrotkarskim. Wiesz, tym, co znajduje się w  największym w centrum handlowym. Pierwszy raz jeżdżę na wrotkach. Masakra. Wydaje mi się, że wszyscy na mnie patrzą i śmieją się z moich poczynań… Miłej zabawy! Wracam do jazdy.”

Wyobraziłem ją sobie jak usilnie próbuje wstać po kolejnym upadku. Jej długie, ciemne włosy opadają na jej odkryte ramiona. Jak uśmiecha się sama do siebie, próbując ukryć zażenowanie… Nie mogłem tak dalej. Musiałem ją zobaczyć.
- Wychodzę do toalety.- Mruknąłem do Rukiego, który siedział obok mnie i szybko opuściłem swoje miejsce. Kino, w którym oglądaliśmy film, i centrum handlowe, o którym mówiła Yuki dzieliło dosłownie dziesięć minut drogi. Wyszedłem z budynku i pędem pobiegłem przed siebie. Chęć zobaczenia Yuki była silniejsza niż lojalność wobec kolegów. Zdecydowałem, że później im to jakoś wynagrodzę. 
Przebiegłem przez pasy na ostatnią chwilę, gdyż światło zmieniało się już na czerwone. Starszy mężczyzna z zielonego Fiata Pandy pogroził mi palcem, po czym ruszył przed siebie. Z jego samochodu pomachała do mnie kilkuletnia, urocza dziewczynka siedząca z tyłu. Jej dwa małe kucyki upodobniały ją do Bu z „Potwory i Spółka”. Uśmiechnąłem się do niej i odmachałem dłonią za oddalającym się pojazdem. Następnie ruszyłem przed siebie. Miałem jeszcze kilka minut zanim chłopaki zaczną za mną wydzwaniać, a naprawdę chciałem sprawdzić, co u Yuki.
Po drodze minąłem pocztę, kilka małych sklepików i potężny budynek, w którym znajdowała się główna siedziba najbardziej zaufanego banku. Sam mam w nim założone konto. Nieprzepisowo przebiegłem przez drogę i stanąłem przed dużymi, szklanymi drzwiami galerii. Wszedłem do środka. Uderzyło mnie zimne powietrze z klimatyzacji. Z głośników umieszczonych na kolorowych ścianach dochodziła jedna z piosenek Evanescene.
Nieco wolniejszym krokiem ruszyłem w kierunku toru wrotkarskiego. Minąłem sklep z markowymi ubraniami, w którym byliśmy do południa, cukiernię z najlepszymi kremówkami w całym mieście, sklep z sprzętem muzycznym i kwiaciarnię. Zaraz za nią znajdowało się wejście na tor wrotkarski i ogromna, przeszklona ściana, przez którą można było oglądać wyczyny osób na torze. Ustawiłem się najbliżej szyby i zacząłem szukać Yuki. Bardzo szybko udało mi się odnaleźć Minako, która wywijała piruety z jakimś wysokim szatynem, śmiejąc się do niego uwodzicielsko. Noriko odszukałem chwilę później. Stała przy barierkach i rozmawiała z grupką osób mieszanej płci. Gestykulowała przy tym zawzięcie i cały czas się śmiała. Trochę zbyt sztucznie jak dla mnie. Odwróciłem spojrzenie na przeciwległą stronę toru i wtedy ją dostrzegłem. Yuki jeździła tuż przy barierkach, chwiejąc się i usilnie próbując złapać równowagę. Wokół niej jeździło stadko roześmianych i wesołych dzieci. Było ich około siedmiu czy ośmiu. Najmniejsze miało może góra sześć lat. Każde z nich instruowało Yuki i usiłowało pomóc w nauce jazdy. Najstarszy z nich, może piętnastoletni chłopak, prowadził ją pod rękę, cały czas pokazując jak powinna ruszać nogami by nie upaść. Yuki chwiała się i traciła równowagę, a szczery i ciepły uśmiech nie schodził z jej twarzy. Wyglądała tak niewinnie. Uroczo. Miałem ochotę iść tam i po prostu ją uściskać. Moje plany zostały jednak zakłócone przez telefon, który dzwonił w kieszeni moich spodni od dobrych kilku minut.
- Halo?- Odebrałem niechętnie.
- Kai? Gdzie jesteś do cholery?- Ruki był wyraźnie zdenerwowany.- Film właśnie się skończył, a Ciebie nigdzie nie ma. Co się stało? Masz problemy z żołądkiem, czy jak?
Zaśmiałem się serdecznie.
- Nic mi nie jest. Po prostu musiałem coś zobaczyć.- Odparłem spokojnie.
- Coś?- Upewnił się kolega.- A co konkretnie?
- Coś bardzo zabawnego…- Powiedziałem wesoło.- Zaraz do Was przyjdę. Poczekajcie na mnie.
- W porządku. Czekamy. 
Może ten dzień nie będzie jednak taki zły?...




W apartamencie The Gazette, godzina 23:32



Po wyczerpującym dniu spędzonym w towarzystwie kolegów z zespołu, zapragnąłem chwili spokoju, którą mógłbym wykorzystać tylko dla siebie. Chłopaki postanowili jednak wspólnie obejrzeć jakiś horror i w ten sposób zostałem przymuszony do dotrzymania im towarzystwa, mimo, iż naprawdę chciałem w ciszy poczekać na Yuki i dziewczyny, które jeszcze nie wróciły ze swojej „babskiej imprezy”.
Przeraźliwy krzyk Rukiego sprowadził mnie na ziemię, gdy znudzony filmem, zacząłem lekko przysypiać. Skołowany i poważnie zmęczony, spojrzałem na dredziatego, który siedział skulony na naszej skórzanej kanapie, umieszczonej w centralnym miejscu pokoju, tuż obok szafki na płyty DVD i jednego z dwóch czarnych foteli z tego samego materiału. Chłopak kiwał się do przodu i tyłu z zamkniętymi oczami i zakrywając dłońmi uszy, wrzeszczał w niebogłosy:
- Wyłączcie to gówno! On ich wszystkich pozabija! Poćwiartuje i zje jak indyka na Święto Dziękczynienia!
Uruha, siedzący obok, zamachnął się i uderzył Rukiego prosto w tą pustą łepetynę.
- Siedź cicho, albo wynocha stąd!- Warknął na niego, pochłaniając przy tym kolejną garść popcornu. Aoi siedział sobie cichutko w fotelu obok i z dziwnym wyrazem twarzy przyglądał się scenom rozgrywającym się w filmie. Wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować. Wygodnie rozsiadłem się w drugim miękkim skórzanym fotelu i pociągnąłem łyk gorącej herbaty z miodem.  
Z przedpokoju usłyszałem szczęk przekręcanego klucza i otwieranych drzwi. Zaraz potem rozległ się głośny i nieco dziwaczny śmiech Minako.
- Ej, ej, dziewcynki, ale wiecie, że was lubię, nie?- Czknięcie.- Jesteście naaaaaaaajlepse psyjaciólki na śśśśśfiecie!
Ewidentnie była pijana. Zaśmiałem się w duchu. Nieźle zabalowała.
- Nie, nie…- Kolejny, dziwnie brzmiący głos.- Ty jesteś najlepsa psyjaciółka w całym wśechśfiecie!- Noriko. Czyli ona też się upiła…
Zastanawiałem się, co z Yuki. Jeśli też jest pijana? Wiadomo, co może się stać ładnej, samotnej i do tego pijanej dziewczynie w klubie pełnym rozebranych facetów…
W przedpokoju rozległo się głuche uderzenie. Następnie kolejny histeryczny chichot.
- Chłopaki? Jesteście?- Trzeźwo brzmiący głos Yuki rozniósł się echem po korytarzu.- Pomóżcie!
Jak z procy wystrzeliłem z salonu, a zaraz za mną ruszyli Ruki i Aoi.
- Co się stało?- Zapytałem, patrząc na leżące na podłodze Noriko i Minako, które śmiały się do rozpuku. Miniówka Minako podjechała ostro do góry, tak, że było widać jej czerwone, koronkowe majtki. Szminka Noriko była na całej twarzy, za wyjątkiem ust, czyli miejscem gdzie powinna być.
- Upiły się. Praktycznie rozebrały się przy wszystkich. Noriko zwymiotowała na jednego ze striptizerów. Minako zasnęła pod stolikiem w pozycji embrionalnej. Totalne dno…- Wyrzucała z siebie niezadowolona Yuki.- Nigdy więcej nigdzie z nimi nie pójdę… Ledwo udało mi się dostarczyć je do domu…
Jedyne, co mogłem zrobić, ogarniając ten cały bałagan, to głośno się roześmiać.
- Biedaczka…- powiedziałem, poklepując dziewczynę po ramieniu. Następnie zwróciłem się do kolegów- Pomóżcie mi zanieść te dwie do swoich pokoi.
            Godzinę później, wykąpany i przebrany w świeże ubrania, stałem oparty o balustradę balkonu i kończyłem dopalać swojego papierosa, rozmyślając o wszystkim i właściwie o niczym. Przypomniałem sobie Uruhę biegającego między sklepowymi wieszakami, Yuki i jej dzisiejsze wyczyny na torze wrotkarskim, Rukiego wrzeszczącego jak małe dziecko przy oglądaniu horroru, oraz usilne próby dostarczenia pijanych dziewczyn do ich pokoi. Łatwo nie było, biorąc pod uwagę, że bezceremonialnie się do nas dobierały… Po dłuższych wysiłkach udało się nam zaprowadzić je do łóżek. W całym tym zamieszaniu i tak najbardziej ucierpiał Ruki: w drodze do pokoju Minako potknęła się, uderzyła z główki dredziatego w szczękę a nam sam koniec zwymiotowała mu na spodnie…
- Powinnam zacząć się ciebie bać?- Tak dobrze znany mi głos, sprowadził mnie z powrotem.- Wyglądasz jak obłąkany z tym dziwnym uśmiechem na twarzy…
Spojrzałem w kierunku, z którego dochodził i zobaczyłem Yuki, opartą o balustradę łączącą nasze balkony, która delikatnie uśmiechała się w moją stronę. Miała na sobie zwykłą szarą koszulkę z motywem „Gwiezdnych Wojen” i czarne, dresowe spodnie. Jej długie, ciemne włosy mącone były przez letni wietrzyk, a w jej oczach dostrzegłem błysk rozbawienia.
- Przypomniało mi się kilka śmiesznych sytuacji z dzisiejszego dnia.- Odparłem, nie spuszczając z niej wzroku.- Dlatego śmiałem się sam do siebie.
-  Rozumiem.- Po chwili milczenia dodała- Dziś było całkiem fajnie, jeśli nie liczyć kompromitującego zakończenia…
- To nie ty się skompromitowałaś.- Powiedziałem, wyrzucając resztkę papierosa do popielniczki.- Nawet na torze wrotkarskim radziłaś sobie lepiej niż nie jeden profesjonalista.- Palnąłem nim pomyślałem nad tym co robię.
Jej twarz w ciągu kilku sekund zrobiła się purpurowa.
- Widziałeś? Ale jak? Czemu?- Wyrzucała z siebie z zażenowaniem.
- Przypadkowo…- powiedziałem kulawo.
Chyba bardzo się zawstydziła, bo znów zaczęła uciekać wzrokiem a pasmo włosów zaczęła nieświadomie zakręcać wokół palca wskazującego.
Zebrałem się w sobie i przeskoczyłem przez balustradę, lądując tuż obok niej.
- Właściwie wcale nie przez przypadek widziałem twoje wyczyny na wrotkach…- zacząłem nieśmiało. Zerknęła na mnie przez chwilę, ale nie odezwała się.- Nie wiem czy dotarło to do ciebie, ale wczoraj wyraźnie dałem ci do zrozumienia, że znaczysz dla mnie więcej niż każda inna kobieta, którą miałem okazję poznać.- Znowu się zarumieniła i przygryzła dolną wargę.- Nie mogłem zasnąć, myśląc jak zareagujesz rano. Co zrobisz, albo, co powiesz. Jak zachowasz się wobec mnie. A ty od samego rana unikałaś mnie. To zabolało. Tym bardziej, że nagle strasznie zaprzyjaźniłaś się z Uruhą!- Wyrzucałem z siebie pojedyncze zdania, nawet na nią nie patrząc.- Nie chciałaś powiedzieć gdzie idziesz, co będziesz robić, a ja przez cały dzień nie mogłem myśleć o niczym innym tylko o tobie. Czułem się jakbyś dosłownie „wgryzła” się w moją głowę… W pewnej chwili postanowiłem zaryzykować i napisać do ciebie wiadomość. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, gdy mi odpisałaś. To dawało mi nadzieję, że mnie jednak nie ignorujesz… Że to ja się pomyliłem, a ty traktujesz mnie tak samo jak wczorajszego dnia. Dlatego wtedy stwierdziłem, że muszę wykorzystać szansę i cię zobaczyć…Widziałem cię tylko przez chwilkę, ale to i tak wystarczyło żeby poprawić mi humor na resztę dnia. Więc jeśli to, co czuję do ciebie, to nie miłość, to ja nie wiem, co to jest…
- Kai…- Zaczęła łamliwym głosem.- Ja nie wiem, co powiedzieć…
- Co tylko chcesz…- Wyszeptałem, podnosząc wzrok na niebo. Nie chciałem jej zmuszać do niczego. Chciałem by sama zadecydowała, co dalej.- Ja poczekam tyle ile będzie trzeba…
Zerknęła na mnie niepewnie, a zaraz potem również spojrzała na niebo. Gwiazdy chyba nigdy nie wydały mi się tak pięknie.
- Jestem raczej nieśmiała i to wszystko, co porobiło się między nami w tak krótkim czasie zdecydowanie mnie przytłacza.- Spojrzałem na nią zasmucony. Czyżbym został odrzucony? Chyba wyczytała uczucia z mojej twarzy, bo dodała szybko – To nie znaczy, ze cię nie lubię! Lubię cię! Naprawdę bardzo cię lubię! Tylko dla mnie to wszystko dzieje się po prostu za szybko.
- W porządku.- Powiedziałem, onieśmielony. Lubi mnie. Naprawdę mnie lubi.- Zwolnimy. Może zaczniemy od poprawnego przedstawienia się?
- Co proszę?- Zapytała zaskoczona.- Znam twoje imię…
- Nie.- Przerwałem jej.- Znasz mój pseudonim. Tak samo ja znam tylko twoje wymyślone imię. Chcę poznać to prawdziwe. Chce wiedzieć o tobie jak najwięcej.
Spojrzała na mnie z błogim uśmiechem na twarzy i delikatnie kiwnęła głową na zgodę. Wyciągnąłem dłoń w jej stronę:
- Nazywam się Yutaka Tanabe.
Znowu się uśmiechnęła i ucisnęła moją dłoń.
- Jestem Natalia Nowik. Miło mi cię poznać.